poniedziałek, 20 grudnia 2010

Samoobrona kobiet - Jurgen Holler, Axel Maluschka, Stefan Reinisch

Tytuł: Samoobrona kobiet
Autorzy: Jurgen Holler, Axel Maluschka, Stefan Reinisch
Wydawnictwo: BELLONA
Data wydania:  2010
Liczba stron: 192

Moja opinia:
Kilka razy mi się zdarzyło, wracając późno do domu, zostać zaczepioną przez jakiegoś pana z niewiadomymi intencjami. Muszę przyznać, że takie sytuacje do przyjemnych nie należą i potrafią napędzić mi niezłego stracha.  Z moimi 160 cm wzrostu i lichą budową ciała stanowię łatwy cel. Dodatkowo, nie wiem co we mnie jest takiego szczególnego, że przyciągam ekshibicjonistów na potęgę. I to nie jest śmieszne. W związku z powyższym,  już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem zapisania się na kurs samoobrony, jednak w moim mieście takie kursy to prawdziwa rzadkość.  Tak więc gdy na portalu nakanapie.pl pojawiła się do zrecenzowania książka „Samoobrona kobiet” autorstwa Jurgena Holler, Axela Maluschka i Stefana Reinisch, zgłosiłam się bez zastanowienia.

Książka podzielona jest na dwie części pt. „Ramowe warunki obrony własnej” i „Praktyka”. W pierwszej części poznajemy definicję przemocy, jej rodzaje oraz jakie mogą być motywy przemocy wobec kobiet.  Autorzy odpowiadają również na pytanie „czy stawianie oporu, gdy napastnik jest od nas silniejszy, większy i cięższy, ma sens?”. Wierzcie mi, MA ! Autorzy w znakomity sposób wyjaśniają dlaczego, popierając swoje stanowisko statystykami policyjnymi, których wyniki pokazują, że „ostry opór kobiety daje duże szanse, że sprawca nie zrealizuje do końca zamierzonego czynu. Za „ostry opór” uznano kopanie, ciosy, głośny krzyk, gryzienie i szarpanie za włosy. W 88% przypadków ten opór doprowadził do zaniechania czynów” [1]. Niemniej jednak w pierwszej kolejności powinniśmy starać się uciec lub tak wybrnąć z sytuacji, aby nic nam się nie stało. Jeśli jednak wszystko zawiedzie a napastnik zaatakuje, dziewczyny pamiętajcie,  brońcie się na wszystkie możliwe sposoby i dajcie takiemu delikwentowi solidnie popalić.

Kolejny interesujący podrozdział to „Wywody prawnicze”. Możemy się z niego dowiedzieć jakie czyny/działania są w Polsce zaliczane do przestępstw seksualnych.  Jakie przysługują nam prawa kiedy (nie daj Boże) staniemy się ofiarą takiego przestępstwa. Poruszona została również kwestia obrony koniecznej, jej uregulowań prawnych oraz kiedy dochodzi do przekroczenia jej granic. Wszystko zostało uzupełnione w odpowiednie artykuły kodeksu karnego, jak również wyjaśnione przez autorów  w naprawdę przystępny i łatwy do zrozumienia sposób.

Z części teoretycznej dowiadujemy się także, że trening psychiczny jest praktycznie tak samo ważny jak fizyczny. Musimy nauczyć się jak porzucić rolę ofiary i uzmysłowić sobie, że to MY możemy  stać się niebezpieczne dla napastnika. 

W rozdziale o tytule „Praktyka” autorzy uczą nas jak prawidłowo reagować i jak zachowywać się w sytuacjach potencjalnego zagrożenia. Jak skutecznie odpowiadać na głupie zaczepki, jakie środki i techniki samoobrony powinno się w pierwszej kolejności wykorzystać aby trzymać natręta na odległość i nie dać się mu podejść.

Jeśli niestety nie uda nam się odstraszyć napastnika i dojdzie do napaści, autorzy przedstawiają jak możemy sobie w takiej sytuacji poradzić. Pokazują i opisują prawidłowe upadanie kiedy zostaniemy popchnięte, jak również jak zachować się i co zrobić kiedy leżymy na ziemi a napastnik:
- stoi naprzeciwko
- znajduje się na ziemi obok
- znajduje się pomiędzy naszymi nogami
- siedzi nam na brzuchu
- siedzi nam na plecach

Muszę powiedzieć, że ja od tej pory będę pamiętać, żeby w takiej sytuacji przyciągać głowę do klatki piersiowej, chroniąc  krtań i uniemożliwiając napastnikowi przyduszenie mnie, po czym przypuścić zdecydowany atak na jego oczy.  Mam jednak nadzieję, że ta wiedza nigdy mi się nie przyda.

Następnie autorzy książki omawiają narzędzia samoobrony. Na pierwszy ogień idą nasze ręce i palce. Mi osobiście najbardziej podobało się uderzenie nasadą dłoni, „włócznia” (prosto w oko) i „szpony tygrysa”. Potem poznajemy jak używać  kolana, goleni, łokcia, głowy, nadepnięcia i … moje ulubione … gryzienia, krzyczenia do ucha, szarpania za włosy, wykręcania uszu i szczypania  jako skutecznej broni. Każda technika jest dokładnie omówiona, z przedstawieniem jej plusów i minusów, sposobem jej treningu oraz sytuacji, w których sprawdza się najlepiej. Do tego wszystkiego dołączane zostały zdjęcia, przedstawiające każdą technikę.  Zdjęcia są naprawdę bardzo dobrze wykonane i dokładnie pokazują, krok po kroku (a raczej uderzenie po uderzeniu) jak powinno się wykonywać daną technikę lub przedstawiają sekwencje kilku technik.

Autorzy przybliżają również jak zachowywać się w sytuacji, w której mamy do czynienia z kilkoma napastnikami oraz jakie przedmioty codziennego użytku możemy wykorzystać jako broń. Końcówka rozdziału poświęcona jest temu,  jak powinniśmy zachować się po incydencie.

Ostatnie strony książki to dwa aneksy. Aneks 1 zawiera wskazówki na co zwrócić uwagę przy wyborze kursu samoobrony, a w aneksie 2 znajdują się nazwy i dane kontaktowe ważnych placówek pomocowych , takich jak Centrum Praw Kobiet, Ośrodki Interwencji Kryzysowej czy telefony zaufania.

Poza pomocnymi poradami, instrukcjami i zdjęciami, w książce możemy dodatkowo znaleźć liczne relacje dziewczyn i kobiet, które w swoim życiu przeżył różne niebezpieczne sytuacje. Często te relacje podsumowane są odpowiednim komentarzem autorów,  ich uwagami lub ewentualnymi sugestiami. 

Książkę mogę polecić jako lekturę obowiązkową każdej dziewczynie i  kobiecie. Może stanowić ona również materiał pomocniczy dla instruktorów kursów samoobrony.  W bardzo przejrzysty,  prosty i łatwy do zrozumienia sposób są w niej zawarte zagadnienia dotyczące tego, jak kobieta powinna zachować się w potencjalnie niebezpiecznej sytuacji, do jakich granic obrony koniecznej można się posunąć broniąc się oraz jak ważne jest odpowiedni nastawianie psychiczne i zapobieganie zawczasu niebezpiecznym sytuacją . Część praktyczna przybliża techniki i sposoby działania, jakie mogą pomóc kobiecie obronić się przed napastnikiem.

Ja, po przeczytaniu tej lektury, na pewno będę czułą się już trochę bezpieczniej. Musicie jednak pamiętać, że sama książka nie wystarczy i powinna być traktowana jako uzupełnienie kursu samoobrony, na który naprawdę warto się wybrać.

Na koniec dobra rada: jeśli już musicie kopnąć jakiegoś faceta w krocze - róbcie to szybko i zdecydowanie ;)

[1] - "Samoobrona kobiet"  str. 18

Data przeczytania: 16.12.2010
Moja ocena: 5/6

Recenzja napisana dla portalu nakanapie.pl


###
Z tego miejsca chciałam podziękować mojemu mężowi, który dzielnie odgrywał rolę napastnika i pozwolił mi  przećwiczyć na sobie wszystkie techniki opisane w książce ;) Wiem, że czasem bolało ;)

6 komentarzy:

  1. Ałć... Chyba nie chciałabym być na miejscu Twojego męża... Swoją drogą, jak dorwę to książkę w swoje łapki, to może i ja wypróbuje opisane w niej techniki na kimś z moich bliskich... Hmmm

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Chyba kupię ją żonie na święta;) To może być ciekawe doświadczenie... :P

    PS. Okładka... ijjaaaa!!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. O proszę, jaka ciekawa pozycja.:) Zwłaszcza, że autorzy postarali się też o odniesienia do polskich realiów prawnych. Trzeba będzie się rozejrzeć.;)

    P.S. A jeśli chodzi o kopanie w krocze, to mój Luby zawsze mi powtarzał, żeby w razie czego robić to kolanem, bo wtedy napastnikowi będzie trudniej pozbawić mnie równowagi. Dobrze prawił?;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lena173
    Powiem Ci, że nie sposób, czytając tę książkę, nie próbować od razu tego wszystkiego, co jest tam opisane ;) Także mąż chcąc nie chcą musiał dać się zlać ;)

    Paweł
    Ciekawe doświadczenie dla Was obojga ;> Akurat trochę gimnastyki po świątecznym obżarstwie ];->

    Moreni
    Naprawdę warto przybliżyć sobie to co jest w tej książeczce.

    Co do kopania w krocze. W książce o zachowaniu równowagi nie było nic. Bardzie odnosili to do tego w jakiej odległości stoisz od napastnika + zaznaczyli, że kolano jest jedną z najmocniejszych broni tylko wtedy, gdy odpowiedni się je trenuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Generalnie pozycja może i fajna, ale i tak w sytuacji zagrożenia wykorzystać się da tylko i wyłącznie techniki wyuczone, że tak powiem zakodowane w mięśniach. Nawet jak się ktoś nauczy na pamięć, że należy kogoś kopnąć w krocze, to jak nie ma takiego odruchu, to zapomni w sytuacji zagrożenia.

    Moreni Twój luby gada głupoty. Kolanem można mocniej i celniej, ale tylko z bardzo bliskiej odległości. Spróbuj (delikatnie) na nim. Z jakiej odległości od napastnika jesteś w stanie kopnąć go kolanem? 20 cm? W samoobronie chodzi o to, aby uciec! Tak więc nie zmniejszamy dystansu, tylko go powiększamy! Nie podchodzimy do napastnika, po to, aby go kopnąć w krocze. A do "kopania" w krocze najlepsza jest parasolka (taka długa) ma spory zasięg i na pewno używając jej się nie przewrócimy.
    Co do pozbawiania równowagi. Jak przeciwnik przechwyci Twoją nogę, to Cię może równowagi pozbawić, ale kolanem też może, bo jest już na tyle blisko, że jest w stanie po prostu przewrócić.
    A jeszcze w kwestii krocza, to mój trener mówił (chodziłam przez pół roku na kurs samoobrony), że tacy co na bójki są przygotowani, często noszą ochraniacze na krocze, więc ta technika w obecnych czasach wcale nie jest tak fajna, jakby się wydawało.

    OdpowiedzUsuń
  6. Seremity
    Zgadzam się z Tobą, dlatego zaznaczyłam, że książka powinna być traktowana jako dodatek do kursu samoobrony ;)

    OdpowiedzUsuń