Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kocie sprawy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kocie sprawy. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 lutego 2011

Światowy Dzień Mruczącego Darmozjada

Tak, to dzisiaj. Lula pucuje futerko, Majka robi manicure pazurków, a ja z mężem szykujemy dla naszych kocich ogonków huczną balangę  na całego z bozitką i kabanoskami. Koty z całej okolicy również są zaproszone, impra roku się szykuje. Kto jak kto, ale tacy kociarze jak my Światowego Dnia Kota nie możemy odpuścić. Tak więc wszystkim kotą chcemy życzyć zawsze pełnej miski, ręki systematycznie napełniającej tę miskę i zapewniającej dużo głasków i tulasków, miękkiej podusi i ustronnej szafy, wysokiego drapaka i masy sznureczków, Stefanków i innych kocich zabawek. A wszystkim bezdomnym mruczkom znalezienia ciepłego domku.


Opiekowałam się już liczną zgrają zwierzaków - dwa psy, morze rybek, niezliczone stada chomików i gołębi, kawka, jaskółka, nietoperz, dwie myszy ... ale żadne z tych zwierząt nie może równać się charakterem z kotem. To niezwykłe zwierzęta ... i muszę przyznać, że czasami wymagają dużo cierpliwości i opanowania, ale są tego absolutnie warte. Ten ciepły, mroczący kłębek na Twoich kolanach  jest bezcenny. Poza tym nie ma nic zabawniejszego niż dwa koty podczas napadu ADHD, dewastujące mieszkanie ;D




###

Chciałam również podzielić się z Wami kilkoma kocimi stronami, które odwiedzam (wylewając przy tym morze łez). Może któremuś kociambrowi się poszczęści? 

###

Na koniec kilka cytatów na temat jednego z moich ulubionych kotów ;D
"Dla niani Ogg Greebo wciąż byt małym kociakiem goniącym za kłębkiem wełny.
Dla reszty świata był wielkim kocurem, wypchanym niewiarygodnie niezniszczalną siłą życiową opakowaną w skórę, która mniej przypominała futro, a bardziej kawałek chleba pozostawiony na dwa tygodnie w wilgotnym miejscu. Obcy często się nad nim litowali, bo praktycznie nie miał uszu, a jego morda wyglądała, jakby usiadł na niej niedźwiedź. Nie mogli wiedzieć, że przyczyną tego jest kocia duma Greeba, która kazała mu próbować walczyć albo gwałcić absolutnie wszystko, aż do czworokonnego wozu z drewnem włącznie. Kiedy Greebo maszerował ulicą, groźne psy skamlały i chowały się pod schodami. Lisy trzymały się z daleka od wioski. Wilki starały się ją omijać.
- To taki wielki pieszczoch - rzekła niania."
"Wyprawa czarownic" Terry Pratchett 

"Greebo spędził we wnętrzu irytujące dwie minuty. Technicznie rzecz biorąc, kot zamknięty w pudle może być żywy albo martwy. Nigdy nie wiadomo, dopóki nie zajrzy się do środka. W istocie sam fakt otwarcia pudła określa stan kota, chociaż w tym przypadku były trzy stany deterministyczne, w jakich kot mógł się znaleźć: Żywy, Martwy i Piekielnie Wściekły."
"Panowie i Damy" Terry Pratchett

 "Greebo rozglądał się z zaciekawieniem. Powietrze pełne było nowych zapachów i nie mógł się już doczekać sprawdzenia, czy nie należą do czegoś, co mógłby zjeść, pokonać w walce albo zgwałcić."
"Maskarada" i oczywiście Terry Pratchett



czwartek, 10 lutego 2011

Chorrobowe


Miał być stosik książkowy, jedna, dwie recenzje, a nastąpiło kilka dni totalnie wyciętych z życiorysu. Przez bardzo wysoką gorączkę i kilka innych równie nieprzyjemnych dolegliwości (przyznam szczerze, myślałam, że umieram) nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, nie mówiąc o czytaniu, pisaniu czy serfowaniu po sieci (brak internetu w sypialni, gdzie spędzałam 95 % czasu, też nie pomagał). 

W każdym bądź razie dziś w końcu obudziłam się tylko z 37 stopniami i czuję się jak nowo narodzona, choć w dalszym ciągu bardzo osłabiona i cała obolała, a kaszel mnie wykańcza. Mam jednak nadzieję, że pomału uda mi się zacząć nadrabiać zaległości w blogosferze. Jestem bardzo ciekawa co też udało Wam się w tym czasie przeczytać i zrecenzować ;-) W pierwszej kolejności muszę jednak doprowadzić nasze mieszkanie (i siebie) do jako takiego wyglądu. Chorowaliśmy oboje z mężem i nieciekawie (delikatnie mówiąc) u nas wygląda, a wchodząc do naszej sypialni ma się wrażenie, że nastąpił tam wybuch bomby składającej się głównie z zużytych chusteczek ;-)

Na razie mam zamiar spędzać jeszcze większość czasu w łóziu, żeby nie dopadły mnie jakieś pogrypowe powikłania (dopiero byłoby nieciekawie), więc będę tutaj raczej z doskoku. Mam jednak nadzieję, że w ciągu najbliższych dni wrócę już na stałe :-)

###

Na koniec pomęczę Was jeszcze trochę moimi kotami. 

Wygrzewamy się w słoneczku:




To taaakie ciekawe :





Wszędzie się zapcham:




###


Trzymajcie się ciepło, zdrowo i ciekawoksiążkowo :-)



wtorek, 28 grudnia 2010

Opowiem Wam bajkę, jak kot palił fajkę ...

W sumie to nie fajkę, tylko drugiego kota. I nie palił, tylko prał łapą ile wlezie ;) A tak poważnie to moje koty, nie wiem jak i skąd, dowiedziały się, że zrobiły większą furorę niż stosik świąteczny i mi teraz żyć nie dają. Uwzięły się cholery we dwie, okupują klawiaturę i myszkę, skutecznie zasłaniają monitor, podgryzają moje place i ogólnie mnie terroryzują. Ta napaść ma trwać dopóki nie napiszę tutaj kilku słów o nich, uzupełniając wpis kilkoma zdjęciami, które prezentują ich kocie wdzięki.  Zapewne znajdzie się wśród Was  kilku zapalonych kociarzy, którzy z przyjemnością poczytają o moich futrzastych pociechach. Ja straciłam dla nich głowę i nie wyobrażam już sobie bez nich życia.

Tak więc proszę o uwagę, oto moje dwa kocie ogonki - Maja i Lula.


 ###

Słów kilka i krótka  charakterystyka.

Majka - najczęściej wołana jednak Ty Kocie!, Cotuknujeszkocico albo Tycholeroprzestań- atakowaćmojestopy! Rasa - dachowiec. Trafiła do mnie w czerwcu 2007 roku jako dwumiesięczny zabiedzony kociak, który cudem uniknął śmierci. W wieku kocięcym, patrząc na nią, można było powiedzieć, że to prawdziwa Księżniczka: smukła, miła, elegancka. Teraz wygląda raczej jak Królowa Matka - dostojna i potężna, z plebsem się nie zadaje. 

Jest typowo niedotykalskim kotem. Tknij ją tylko a ugryzie albo podrapie. Posiedzieć na kolankach i dać się pogłaskać? Nigdy w życiu! Ewentualnie, tylko wtedy kiedy to ONA ma na to ochotę. Uwielbia wygrzewać sadełko w promieniach słońca. Nie obce są jej jednak kocie gonitwy i polowania.  Do tej pory to ja byłam głównym obiektem tych harców, ale odkąd pojawiła się u nas Lula, to jej się obrywa. Najczęściej z łapy. 
Majka jest bardzo ciekawska i towarzyska, jak i cholernie tchórzliwa (chociaż ja tłumaczę to na jej korzyść mówiąc, że jest po prostu ostrożna). Byle hałas potrafi czasem sprawić, że w ułamku sekundy teleportuje się z miejsca, w którym była pod ... nasze łóżko. Potem wypełza stamtąd z miną mówiącą 'No co? To było zaplanowane.' 

Wielbicielka wszelkich cienkich nitek i sznureczków, jak również żółtych stoperów do uszu, które awansowały do rangi Kocich Zabawek  Życia.

Nawyki żywieniowe? W grę wchodzi tylko Bozita. Na wszystko inne macha tylko łapą, kręci nosem i stara się zakopać. W ostatnim czasie zrobił się z niej lekoman - uzależnienie od tranu. Została nawet przyłapana na jego kradzieży. Oczywiście nie przyznała się do winy.Obecnie przebywa na intensywnym odwyku, który dzielnie znosi. 

 


 ###

Lula - najczęściej jednak wołana Tygangreno!, Cholernyzłodziejuoddawajszynkę/ciasto/tościka/opakowaniepoparówkach! Lulka trafiła do nas jakiś miesiąc temu jako czteromiesięczny kociak z poważnym zatruciem. Miała zostać przez kilka dni, potrzebnych na wykurowanie się, jednak tak bardzo nas omamiła, że została na stałe. 

I cóż ja mogę o niej powiedzieć? Jeśli Majka to księżniczka - dobrze wychowana i dystyngowana, to Lula to wieśniak, plebs i kocia hołota. Wszędzie jej pełno, zwłaszcza tam gdzie jej nie chcą (czyt. klawiatura, ława, stół, wanna, moje krzesło). Nie straszne jej jest zwykłe psik!, wyganianie ręką, jak i grożenie gazetą czy nawet grubym tomiszczem. Dostaje się temu wszystkiemu po prostu z łapy. Jedyny sposób na wyeliminowanie jej złych nawyków to metoda "strzykawki z wodą". Póki co sprawdza   się bardzo dobrze, a i frajda jest niezła. Jedyny minus to mokre wyposażenie mieszkania.

Posiada również wadę, z którą nie możemy sobie poradzić ... złodziejstwo. Takiego złodzieja żarcia to ja jeszcze nie widziałam ile żyję. I żeby kradła tylko mięsiwo. Nie, ona kradnie nawet tosty wysmarowane czekoladą. Nie wiadomo kiedy capnie coś w zęby i w długą. I jeszcze  mała gangrena na ciebie warczy i wali cię z łapy jak chcesz jej tą zdobycz zabrać.

Jednak posiada niezwykły urok i zdolność mruczenia, którą można uruchomić dotknięciem jednego palca.  Dodatkowo jej prześliczne ubarwienia, słodka mina i wariacje jakie wyczynia przy zabawie sprawiają, że nie sposób nie stracić dla niej głowy ;) Poza tym jest uroczym towarzyszem w codziennych czynnościach. Pijemy razem kawkę (moją kawkę); czytamy razem książki ( ja czytam, ona się na nich wyleguje); piszemy razem na klawiaturze ( ja piszę, ona po niej łazi); korzystamy razem z toalety (jako że kuwetka stoi u nas w kibelku dziwnym trafem kiedy ja idę z niego skorzystać, ona idzie na posiedzenie do swojej piaskownicy). Istny koci kompan z tej Lulki.


 ###

Relacje na linii Majka-Lulka. 

Cóż ... początki, jak to początki, były ciężkie. Majka spieprzała, za przeproszeniem, przed małą, prychając i warcząc na nią. Doszło nawet do tego, że straciła chęć życia (jak to powiedział mój siostrzeniec). Przestała jeść, była osowiała i zachowywała się jakby wszystko był jej jedno. A Lulka? Chciała się z Majką bawić i robić na nią dzikie skoki. Akurat w tym momencie znaleźliśmy z mężem mieszkanie, do którego wyprowadziliśmy się tylko z Lulką. Majka, jak tylko pozbyła się małego kotecka, na drugi dzień zaczęła jeść i odzyskała pełnie sił. Zostawiliśmy ją u moich rodziców na jeszcze kilka dni, a potem sprowadziliśmy hrabinę do nas. Całe szczęście nie było już fochów, a mała Lula była szczęśliwa z kociego towarzystwa. I tak z dnia na dzień koty zaczęły siebie lepiej poznawać i przyzwyczajać się do swojej obecności.
Teraz śpią razem na drapaku albo na kanapie (chociaż nadmierne spoufalanie się bywa jeszcze traktowane "z łapy"), urządzają dzikie gonitwy o 12 w nocy ... albo o 5 nad ranem. Cieszą się swoim towarzystwem, a ja z mężem mamy co oglądać :)


###

O rany, ależ się rozpisałam. Darujcie. Po prostu mam fizia na punkcie tych moich kociambrów i mogłabym o nich mówić i pisać w nieskończoność ;)

A żeby było i książkowo, wszystkim miłośnikom kotów (i nie tylko ), polecam prześmieszną książkę Terry'ego Pratchetta - "Kot w stanie czystym". Cała prawda o prawdziwych kotach.