Tytuł: Endymion
Tytuł oryginału: Endymion
Autor: Dan Simmons
Cykl: Hyperion (tom 3)
Wydawnictwo: Mag
Data wydania polskiego: listopad 2008
Liczba stron: 738
Ech, nie wiem. Po prostu nie wiem, co myśleć o tych dwóch pozycjach. "Endymiona" czytałam ho ho temu i teraz wróciłam do niego, żeby przypomnieć sobie "o co chodzi przed" lekturą "Triumfu ...". Ogólnie na początku było ciężko, tak jak wspomniałam w tej notce, ale potem lektura okazała się całkiem interesująca. Simmons w ciekawy sposób prowadził narrację - w jednych rozdziałach Raul opowiadał o tym co było, a w innych, kiedy towarzyszy się kapitanowi De Soy, historia działa się w czasie teraźniejszym. Dla mnie było to fajnym urozmaiceniem w odbiorze pozycji. Jeśli chodzi o samą akcję - były momenty mniej lub bardziej porywające, ale ogólnie książka potrafiła przykuć moją uwagę na dłużej. Co do fabuły, pomysł wydawał mi się interesujący i z zaciekawieniem śledziłam losy bohaterów w trakcie ich podróży przez kolejne planety. Jedyne co mnie rozczarowało, to brak tego specyficznego, mrocznego klimatu, jaki odczuwałam podczas lektury dwóch poprzednich tomów. Mam ogólnie wrażenie, że czytając tę książkę pierwszy raz, zdecydowanie bardziej mi się podobała.
#
Tytuł oryginału: The Rise of Endymion
Autor: Dan Simmons
Cykl: Hyperion (tom 4)
Wydawnictwo: Mag
Data wydania polskiego: grudzień 2009
Liczba stron: 926
"Triumf Endymiona". Pierwsze słowo, które pojawia się w mojej głowie, gdy myślę o tej części, to ... rozczarowanie. Sama nie wiem, dlaczego ten tom zupełnie nie trafił w mój gust. Chyba chodzi o fabułę, która męczyła mnie tak bardzo, że miałam ochotę walić głową w książkę. Nawet bohaterowie, których polubiłam, nie byli w stanie sprawić, żeby był on dla mnie bardziej znośną lekturą. Ogólnie dopuszczam do siebie myśl, że dla kogoś "Triumf ..." może być bardzo dobrą pozycją, ciekawie napisaną, z przesłaniem i w ogóle. Do mnie jakoś nie trafił. Może to był zły moment aby po niego sięgnąć?
Nie wspominam tych książek zbyt dobrze, zmęczyły mnie.
OdpowiedzUsuńDo Fantasy przymierzałam się kilka razy nawet T. Pratchetta zaczęłam ale nie ma miłości, wolę thriller. Będę czytać co polecasz moze znajdzie się coś i dla mnie.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to zdecydowanie lepsze pozycje z tego gatunku, jak np. "Statek umarłych" Ricka Riordana. Czytałem co prawda dopiero fragmenty, ale zapowiada się kawał mocnego fantasy w świecie nordyckiej mitologii. Przygody jego bohaterów łatwo się nie zapomina, gwarantuję Wam. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie cała ta seria to dzieło piękne i zachwycająco monumentalne. Tyle światów, tyle opisów, taka fantazja! A do tego bardzo dużo odwołań do mitologii i to nie tej najbardziej znanej, sama musiałam sprawdzać, kim był Hyperion czy Endymion, a wiele innych nazw w tej książce też jest wieloznacznych. Wmieszanie w całą historię jeszcze Keats'a dobrze świadczy o erudycji autora. Jednak mam wątpliwości co do końcówki i filozofii całej książki, która przesiąknięta jest dziwną, nietypową religijnością. Zakończenie jest tak utopijno-religijne, że moja katastroficzna dusza uznała je za zbyt urocze. Ale poza tym - wspaniałe dzieło.
OdpowiedzUsuńTriumf - to, moim zdaniem, najsłabsza część opowieści. Zgadzam się, że autor wiąże rozpoczęte wątki. Co rusz trafiamy na jakiś smaczek nawiązujący do rozpoczętych historii, czy wcześniej pojawiających się postaci. to co dla mnie jest męcząco niespójne to z jednej strony ciągnące się w nieskończoność opisy zdarzeń w zasadzie nieistotnych - ani zachwycających (może mnie, bo Raul bardzo często jest zachwycony tym co widzi, ja czytając to najczęsciej ani trochę), a z drugiej - domykanie wielu wątków na dwóch stronach (np. historia De Soy'i). Jakby Simmons zorientował się, że kończy mu się papier, a po chwili znalazł ryzę papieru i miejsce na kolejne 300 stron...
OdpowiedzUsuńAle dotarłem do czwartego tomu - bo poprzednie są warte poświęcenia czasu (zwłaszcza Hyperion - któremu kolejne części niestety jakościowo odjechały - na minus).