wtorek, 8 marca 2011

Dziewczyna i chłopak wszystko na opak - Wendelin Van Draanen


Tytuł:
 
"Dziewczyna i chłopak wszystko na opak" 
Autor: Wendelin Van Draanen 
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania polskiego: luty 2011
Liczba stron: 224
Tytuł oryginału: "Flipped"
Data wydania oryginału: 2001 r.
Przełożyła: Agnieszka Fulińska

Moja opinia:
Pewnie niektórzy z Was dziwią się, że przeczytałam taką książkę. Ja też się dziwię, ponieważ z reguły nie sięgam po książki, które nie należą do literatury fantastycznej, a już na pewno nie po takie, które wydają mi się banalną książeczką dla osób w wieku szkolnym i gimnazjalnym. Różnie to jednak bywa, a my czasami sięgamy lub robimy coś, przed czym wcześniej zapieraliśmy się rękami i nogami …


„Wszystko zaczęło się w wakacje przed drugą klasą”. Bryce dopiero co przeprowadził się z rodziną do nowego domu, a już ma kłopot o imieniu Juli Baker, która okazuje się jego sąsiadką. Oprócz tego Juli dla Bryce’a to prawdziwe skaranie boskie, przemądrzałe dziewczę, które nie chce zostawić go w spokoju i wszędzie za nim chodzi. Juli z kolei uważa, że Bryce to najwspanialszy chłopak na świecie z cudownie błękitnymi oczami. Jest w nim zadurzona po uszy i uważa, że jest jej winien pierwszy pocałunek. Czy Juli dostrzeże w końcu jaki naprawdę jest Bryce? I czy Bryce zrozumie, że Juli może być całkiem inna niż mu się wydaje?

Bardzo sceptycznie nastawiona zabrałam się za czytanie tej książki, by po kilku stronach nie móc oderwać się od lektury i wsiąknąć w nią na całego. Tak, dobrze przeczytaliście. Sama nie mogłam w to uwierzyć, ale książka naprawdę mi się spodobała, przykleiłam się do niej i przeczytałam ją w jeden wieczór. Nie wiem co mnie tak w niej zafascynowało. Czy może lekko i zabawnie opowiadana historia, napisana przystępnym językiem? Albo sposób prowadzenie narracji to przez Bryca to przez Juli, którzy całkowicie różnie odbierali i przedstawiali te same sytuacje? Czy może właśnie sami bohaterowie, ich spojrzenie na świat i przygody jakie ich spotykały? Myślę, że to wszystko i jeszcze kilka innych elementów sprawiło, że ta książka jest taką przyjemną i ciekawą lekturą.

Oprócz tego, że jest to książka o dorastaniu i pierwszej miłości, porusza ona również inne kwestie. Pokazuje, jak ludziom żyjącym obok siebie wydaje się, że się znają, kiedy tak naprawdę nic o sobie nie wiedzą. Jak po jakimś czasie, czasami nawet dopiero po kilkudziesięciu latach, dostrzegamy prawdziwe oblicze bliskiej nam osoby. I co jeśli nie spodoba nam się to, co zobaczyliśmy? Mówi o tym, że już w dzieciństwie kształtuje się charakter. Jak jedno wydarzenie może zmienić nasz sposób widzenia świata. Że są na świecie ludzie z żelaznym kręgosłupem, którzy potrafią walczyć o swoje racje i o to, co wydaje im się słuszne. Nie poddają się i czasem w niezwykły sposób wpływają na nasze dotychczasowe życie. Ale pokazuje również, że istnieją także ludzie, którzy osądzają innych i patrzą na nich z góry, mimo że nawet dobrze ich nie znają. Którzy są zwykłymi tchórzami, ponieważ nie potrafią powiedzieć prawdy. Wolą kłamać, niż zmierzyć się z własnymi lękami.

Nie wiem czy ta książka jest tak wyjątkowa jak mi się zdaje. Nie mam rozeznania w takich pozycjach, ponieważ nie czytam takiej literatury. Niektórzy z Was pewnie przeczytali dużo lepsze książki, opowiadające podobne historia, więc ta może się dla Was wydać całkiem zwyczajna. Ja jednak jestem całkowicie oczarowana tą książeczką, jej bohaterami i myślę, że z historii w niej zawartych, można się czegoś nauczyć i przemyśleć niektóre sprawy. Fajnie, że oprócz zwykłych i płytkich książek dla młodszych czytelników trafiają się takie wartościowe perełki.

Moja ocena: 5/6  

###

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Galeria Książki, za co serdecznie dziękuję :-)

###

Jestem, żyję. Jak nie urok ... to brak czasu, a jak nie brak czasu, to brak internetu. Paskudne ustrojstwo, nadające sygnał posypałosię w sobotę i dopiero dziś zostaliśmy z powrotem podpięci do sieci, ale i tak cały czas coś szwankuje, a mnie zaraz trafi. Chciałam nadrobić zaległości na Waszych blogach i odpowiedzieć na Wasze komentarze, ale nie wiem czy mi się to w najbliższym czasie uda. Złośliwość rzeczy martwych ... Cud, że tego posta udało mi się opublikować.

14 komentarzy:

  1. brzmi całkiem nieźle w sam raz na oderwanie się od codzienności :) i powrót do młodzieńczych czasów :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, dobry wstęp! Aż się zdziwiłam, że spodobała ci się ta książka :D Mimo pozytywnej recenzji jakoś kompletnie mnie nie pociąga ten tytuł

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna osoba do niej zachęca.
    Czuję się zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki nie czytałam, ale oglądałam film. Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałam, że to adaptacja (mam tendencję do przewijania napisów początkowych). Film jest lekki i przyjemny. Pewnie się skuszę na książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie do niej zajrze, bo same dobre recenzje czytałam o tej ksiązce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sam opis książki brzmi idiotycznie (chłopak winny pierwszy pocałunek), ale widzę, że zawartość wygląda inaczej. W sumie czemu nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nieźle, nie spodziewałam się takiej książki w Twoich rękach :) ale poradziłaś sobie :) właśnie biję rekordy w pracy, już prawie 13h, fajnie przeczytać coś pozytywnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Brzmi nieźle - czytałam już pozytywną recenzję na temat tej książki i mam wrażenie, że jest to coś podobnego do Ani z Zielonego Wzgórza ;) A ta seria bardzo mi się podobała.
    Powodzenia (i cierpliwości) w zmaganiach ze złośliwymi rzeczami martwymi:D

    OdpowiedzUsuń
  9. A to niespodzianka!:) Jak nie Pablo recenzuje literaturę kobiecą, to Ty zabierasz się za coś co, nie mówiąc już o samym powiązaniu z fantastyką, nie ma nawet litery F na okładce ;) Miłe zaskoczenie, aczkolwiek nie skorzystam z tej pochlebnej recenzji ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wchodzę na bloga i patrzę - to Twój czy nie Twój ? ;]
    Zaskoczyłaś mnie bardzo miło, fajnie czasem przeczytać coś innego i przekonać się, że istnieje jakaś perełka w innym gatunku niż fantastyka ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym przeczytać, jednak na razie nie jestem 100% przekonana... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Czasem warto sięgnąć po coś innego niż zwykle, tak dla odmiany :).
    Miałam podobnie. W ogóle nie czytam fantastyki, a "Namiestniczka" mi się spodobała :).

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę się w końcu zabrać za czytanie tej książki, bo naprawdę mnie do niej ciągnie. Mam dobrze przeczucia, mam nadzieję, że się sprawdzą. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo interesujący blog. Dodaje do obserwowanych i licze na to samo :)

    OdpowiedzUsuń