Tytuł: "Dziedzictwo Mroku"
Autor: Bree Despain
Autor: Bree Despain
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania polskiego: listopad 2010
Liczba stron: 440
Tytuł oryginału: "The Dark Divine"
Data wydania oryginału: 2010 r.
Przełożyła: Agnieszka Fulińska
Moja opinia:
Grace Divine, uczennica trzeciej klasy liceum, spotyka na lekcji sztuki przyjaciela - Daniela, który zniknął kilka lat wcześniej. Jej rodzina nie cieszy się z jego powrotu, a brat Grace – Jude, jest wręcz wściekły z tego powodu, chociaż kiedyś tych dwóch chłopaków łączyła przyjaźń. Dlaczego bliscy Grace reagują w taki sposób na pojawienie się Daniela? Czy ma to coś z wydarzeniami, jakie rozegrały się w tę noc kiedy Daniel zniknął, a Jude został znaleziony przed domem cały we krwi? Jedno jest pewne, rodzina Grace nie życzy sobie, aby dziewczyna utrzymywała jakikolwiek kontakt z Danielem. Ona jednak jest nim zafascynowana i ciągnie ją do niego, ale Jude wymusza na Grace obietnicę, aby trzymała się od Daniela z daleka. Jednak „problem z obietnicami polega na tym, że kiedy już się taką złoży, to nie ma mocnych, żeby jej nie złamać.”*
Tak w ogólnym zarysie, można przedstawić fabułę powieści Bree Despain – „Dziedzictwo Mroku”. Nie wiem czy pani Despain ma w planach wydać tylko dwie książki, trylogię czy całą serię, ale ta pozycja jest pierwszą częścią. Książka zalicza się do dość popularnego ostatnio gatunku paranormal romance i jest w całości oparta na typowym schemacie takich pozycji. Amerykańskie liceum, zwyczajna dziewczyna, chłopak z mrocznym sekretem, miłość, niebezpieczeństwo, tajemnica. Tak, wszystkie niezbędne elementy takiego paranormalnego romansu tutaj znajdziecie.
Za sprawą pewnej książki (nie będę tutaj podawać tytułu i robić reklamy Edwardowi i Belli ];-> ) zniechęciłam się do tego typu pozycji i omijałam je jak najszerszym łukiem. Jednak ostatnio swoim uprzedzeniem mówię stanowcze NIE i kiedy nadarzyła się okazja, aby sięgnąć po „Dziedzictwo Mroku”, wykorzystałam ją bez zastanowienia. Tak cichaczem przyznam, że chciałam się jeszcze bardziej uprzedzić do takich książek. Czy tak się stało?
O dziwo (zwłaszcza moje) niezupełnie. Przede wszystkim nastawiłam się na irytujących bohaterów. Autorka jednak spłatała mi psikusa i stworzyła swoich bohaterów łatwych to przełknięcia, ciekawych i nawet nie tak bardzo stereotypowych. I przede wszystkim nie drażniących mnie na każdej stronie. Grace - fajna i mądra dziewczyna, której pasją jest malarstwo. Jakaż była moja ulga, kiedy nie zaczęła robić cielęcych oczu i nie wzdychać na każdym kroku do Daniela. Jej zachowanie jednak bywało czasami pozbawione logiki, a sposób myślenia infantylny, ale nie było to nagminne. Daniel z kolei z początku irytował swoją postawą i pewnością siebie, jednak zyskał przy bliższym poznaniu. W jego kreacji ciekawe było to, że nie do końca byłam pewna, czy jest taki, jak mi się wydaje.
Kolejne moje uprzedzenie tyczyło się fabuły. Cóż … tak jak podejrzewałam okazała się typową sztampą, jednak z kilkoma ciekawymi elementami. Kilka razy nawet zaskoczyło mnie rozwiązanie jakiegoś wątku. Niemniej jednak łatwo domyśleć się kolejnych wydarzeń i tego jak książka może się skończyć.
Mimo swojej przewidywalności „Dziedzictwo Mroku” czytało mi się na prawdę dobrze. Kolejny psikus pani Despain. Byłam przygotowana na rozwlekłą akcją, jednak ta płynnie posuwała się do przodu. Można powiedzieć, że kolejne strony same się czytają. Byłam również przygotowana na kilkustronicowe „achy i ochy” Grace, opiewające cudowność Daniela. Tymczasem zostały one ograniczone do niezbędnego minimum. Całość została napisana przystępnie i poprawnie oraz w sposób zachęcający do czytania. Denerwowały mnie jednak wtrącenia w rozdziałach umiejscawiające akcję lub czas jej trwania, takie jak: „Po obiedzie”, „Kolacja”, „Później”, „Przerwa śniadaniowa”, „Co się stało po przerwie” i tym podobne. Było to dla mnie całkowicie zbędne, ponieważ bez problemu można się było tego domyśleć. Te tytuły czasami bardzo mnie drażniły, ponieważ sugerowały coś, co jest oczywiste.
Według mnie książce brakuje tego „czegoś”, co wyróżniałoby ją na tle innych pozycji. Niby fajnie się ją czyta, jest ciekawa, ale nie zapada w pamięć. Sprawia wrażenie lekkiego czytadła, takiego na raz, które po przeczytaniu nie zaprząta już naszych myśli. Niektóre książki posiadają takie elementy, wydarzenia czy bohaterów, że podczas czytania zdarza mi się przerwać lekturę i trajkotać z zachwytem o tym mojemu mężowi. W „Dziedzictwie Mroku” brakowało mi właśnie takiego elementu charakterystycznego tylko dla tej pozycji.
Byłam absolutnie pewna, że „Dziedzictwo Mroku” jeszcze bardziej zniechęci mnie do takich książek, ale tak się nie stało. Mimo moich szczerych chęci. A czy zachęciło? Myślę, że nie do końca. Dało jednak cień szansy innym książką, zaliczającym się do tego gatunku. Dobrze mi się tę książkę czytało, ale że się tak wyrażę – szału nie ma. Nie żałuje czasu, który poświęciłam na przeczytanie tej pozycji, ponieważ dzięki niej fajnie się odprężyłam i zrelaksowałam.
* "Dziedzictwo Mroku", str. 24
Moja ocena: 4/6
###
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Galeria Książki, za co serdecznie dziękuję :-)
Mi ta książka bardzo przypadła do gustu, właśnie za te wszystkie elementy, które wymieniłaś. Co do "tytułów" rozdziałów mam mieszane uczucia. Często przebiegało mi przez głowę - czy autorce nie chce się dwoma zdaniami w rozdziale nakreślić czasu i miejsca akcji? Ale z drugiej strony podobało mi się to, ponieważ dodawało prostoty i tak troszeczkę zbliżało książkę do czegoś innego niż tylko powieść. Nie za bardzo umiem wytłumaczyć o co mi chodzi ;p. Ale ogólnie nie musiała dawać tych tytułów.
OdpowiedzUsuńJa też planuję przeprosić się z paranormal romance, bo nie można tak się kierowac uprzedzeniami ;) Czasami wychodzą z tego gatunku ciekawe historie, a nie tylko zmierzchopobne szmatławce, więc ...coś tam sobie znajdę do czytania ;]
OdpowiedzUsuńPoza tym, jak zwykle ciekawie piszesz i przede wszytkim obkietywnie, co mi się u Ciebie bardzo podoba :)
Pozdrawiam :)
Paranormal romance mnie nie przeraża, ale przyjemnie by było natknąć się na jednotomową opowieść - gdzie nie spojrzę to wydają serie, trylogie.
OdpowiedzUsuńJeśli "Dziedzictwo w mroku" znajdzie się w bibliotece - przetestuję, ale nie spodziewam się, że zawładnie moją wyobraźnią jak "Akademia wampirów" Mead.
Paranormal romance? Oj chyba się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńMam za sobą już kilka pozycji,nie, nie będę wymieniać coby "nie robić reklamy Edwardowi i Belli" :), na razie musi mi to wystarczyć :)
Jestem w trakcie
OdpowiedzUsuńMnie się podobała, choć Grace mnie wkurzała (czasami). Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńChyba też będę musiała po to sięgnąć :) po "Zmierzchu" zanim zabrałam się za "Pamiętniki" też miałam dość tego typu powieści, ale w sumie każda jest inna. Za jakiś czas na pewną ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńokładka jest intrygująca, a jak będzie z treścia to może kiedyś się przekonam.
OdpowiedzUsuńA ja mam ochotę na paranormal romance, bo tak naprawdę jeszcze nie miałam okazji do końca jej przeczytać i chętnie pożyczyłabym jakąś serię i się do niej zabrała :)
OdpowiedzUsuńMnie akurat niektóre rzeczy zaskoczyły, nie wszystko przewidziałam ;D. Masz rację książkę czyta się łatwo i przyjemnie :D
OdpowiedzUsuńWciąż szukam jakiejś ciekawszej, "innej" serii młodzieżowej - "Dziedzictwo mroku" może do takich nie należy, ale przeczytać trzeba: to jest obowiązek kibica ;)
OdpowiedzUsuńParanormal romance, powiadasz?:> Chyba nie do końca jestem przekonany co do tego typu powieści, chociaż jedynym aspektem przemawiającym ku temu jest niechęć do wspomnianych przez Ciebie idoli niektórych nastolatek i nastolatków ;) Jeżeli jakoś wpadnie mi w ręce to przeczytam, szukał jej raczej nie będę ;)
OdpowiedzUsuńMonia gdzie się podziewasz ? Wracaj do nas na H. :) (nie wiem czy wiesz ale były przenosiny, w razie co to szczegóły na pw) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę przeczytać! :) Jak tylko uda mi się znaleźć tę książkę :)
OdpowiedzUsuńTo może na fali pożyczę Ci Szeptem? ];-> a Ty mi tę książkę?
OdpowiedzUsuńOstatnio wszyscy ją czytają. A ja się wyłamuję, a przynajmniej się staram i nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńC.S.
OdpowiedzUsuńDokładnie o tym samym myślałam ;) Wystarczyło jedno, dwa zdania, zamiast tych tytułów, żeby fajnie czytelnika w scenę wprowadzić :)
przyjemnostki
Dziękuję ślicznie :) Ja już mam kilka kolejnych tytułów w ramach "przepraszania się" ;) Ale chyba sięgnę po nie dopiero za jakiś czas.
Agna
Dokładnie. Kiedyś wolałam cykle. Chciałam, żeby przygoda trwała jak najdłużej, ale za dużo tego już dla mnie. Czasami tęsknię za jednotomowymi opowieściami ;) Akademię mam w planach jako kolejne spotkanie z tego typu romansidłami ;)
Kinga
Ja miałam za sobą tylko jedną pozycję, wiec może dla tego dałam się skusić ;)
Kobra
Czekam na Twoje wrażenia :)
Klaudia
Mnie czasami też ;)
moonit
Można powiedzieć, że każda jest inna, ale taka sama ;) Na razie wstrzymam się z tym twierdzeniem, ponieważ dopiero dwie pozycje tego typu za mną ;)
Varia
A mi okładka nie bardzo się podoba ... przerażają mnie te chude i kościste nogi ;)
Daria
W sumie to było moje drugie spotkanie z tego typu literatura. Znacznie bardziej udane niż pierwsze ;)
Patsy
Mnie też niektóre rzeczy zaskoczyły :)
Dusia
Mam nadzieję, że ten "obowiązek" okaże się dla Ciebie przyjemny ;)
Maks
A ja Cię absolutnie nie namawiam to szukania ... wręcz odradzam ;) Nie bardzo widzę chopa czytającego tego typu książki ;) Weź się lepiej za kolejnego Pratchetta ;)
biibi
Jak nie paskudne choróbsko, to brak czasu. Jak nie brak czasu, to kłopoty z internetem. Postaram się niedługo wrócić na H. Nic o przenosinach nie wiem.
monis1900
W takim razie mam nadzieję, że niedługo wpadnie w Twoje ręce :)
Magda
Nie kuś, nie kuś bo się jeszcze zgodzę ;)
Dominika Anna
Ciekawe czy Ci się to uda ;) Ja, gdyby nie zaproponowało mi jej wydawnictwo, na pewno bym po nią nie sięgnęła. Muszę jednak przyznać, że nawet troszkę się cieszę, że wpadła w moje łapy ;) Naprawdę fajnie i odprężająco mi się ją czytało :)
Już w empiku okładka mi się spodobała (tylko dlaczego NOGI?), a skoro wnętrze zapewnia lekturę lekką i przyjemną, zapisuję :). I pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńwszędzie widzę tą okładkę
OdpowiedzUsuńta książka chyba mnie prześladuje !
ale może przeczytam (jak będę miała czas)
Mąż ciężko pracuje, a żona książeczki kupuje... dobrze że chociaż obiadki są :P KCB
OdpowiedzUsuńŁadna recenzja :*
Piękna okładka i ciekawa recenzja. Z przyjemnością przeczytam tę książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Luna
OdpowiedzUsuńTeż mnie te nogi dziwią, ponieważ nijak mają się do książki ;)A lektura jest jak najbardziej przyjemna :)
Catherine
Może coś w tym jest? Ciekawi mnie, czy dasz się jej ostatecznie skusić ;)
Opet
A powiedz mi kiedy ostatnio żona sobie jakąś książeczkę kupiła? ;p
kasandra_85
Ślicznie dziękuję :) Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)