Autor: Trudi Canavan
Cykl: Trylogia Zdrajcy, tom I
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania polskiego: czerwiec 2010
Liczba stron: 575
Tytuł oryginału: "The Ambassador's Mission"
Data wydania oryginału: 2010 r.
Przełożyła: Agnieszka Fulińska
UWAGA! Osobom, które nie czytał Trylogii Czarnego Maga (czyli trzech książek, w których akcja ma miejsce ponad 20 lat wcześniej, niż wydarzenia opisana w "Misji Ambasador") a mają ją w planach, radzę rozpocząć lekturę mojej opinii tak od 3 akapitu. Po prostu, aby przybliżyć fabułę "Misji Ambasadora", musiałam zamieścić "mały" SPOILER, dotyczący pewnych wydarzeń z wyżej wspomnianej trylogii.
Moja opinia:
Minęło dwadzieścia lat od wydarzeń opisanych w Trylogii Czarnego Maga. Wiele się przez ten czas zmieniło. Zmiany nastąpiły nie tylko w Gildii Magów, ale również w Imardinie oraz w półświatku Złodziei. Zawiązały się nowe sojusze, pojawiły się nowe prawa. W tej nowej rzeczywistości po raz kolejny spotkałam Soneę, Cery’ego, Mistrza Rothena, Mistrza Dannyla, Regina. Oprócz dobrze znanych postaci na scenę wkroczyli również całkiem nowi bohaterowie, z których najważniejszym był Lorkin, syn Sonei i nieżyjącego Wielkiego Mistrza Akkarina.
Przewracając kolejne strony powieści, mogłam śledzić cztery główne wątki, które opisywały poczynania Cary’ego, Sonei, Danyla i Lorkina. I tak Cery próbował dowiedzieć się kim jest tajemniczy Łowca Złodziei, morderca, który od kilku lat poluje na ludzi z półświatka. Kiedy odkrył, że ów tajemnicza osoba posługuje się magią, zwrócił się z prośbą o pomoc do Sonei. Sonea z kolei, oprócz zaangażowania się w sprawę Cery’ego, miała na głowie swoje lecznice, problemy z nilem – narkotykiem, potocznie nazwanym gnilem, oraz sprawy związane z Gildią i jej prawami, które nie bardzo sprawdzały się odkąd w szeregi Gildii mogły wstąpić również magicznie uzdolnione osoby z ubogich warstw społecznych. Dannyl natomiast postanowił przyjąć stanowisko ambasadora w odległej Sachace. Była to dla niego świetna okazja, aby znaleźć nowe dokumenty, które pomogłyby mu popchnąć jego badania na temat historii magii do przodu. Lorkin, pragnący znaleźć jakiś sensowny cel w życiu, postanowił wyruszyć wraz z nim. Miał nadzieję odkryć jakieś zapomniane dziedziny magii, które zapewniłyby Kyralii lepszą obronę.
Tak w ogólnym zarysie, mogę przedstawić fabułę "Misji Ambasadora", nie zdradzając za wiele. Zapewne wszystkie poruszone watki, i te dziejące się w Kyralii i te w Sachace, pięknie się ze sobą połączą w ostatniej części. Chociaż jestem ciekawa, na czym i na kim głównie skupi się autorka w kolejnych tomach.
Jeśli chodzi o tempo akcji, nie było ono porywające. Pani Canavan powoli i stopniowo wprowadzała mnie we wszystkie zagadnienia, tworzyła podwaliny pod wydarzenia, które nastąpią dopiero w kolejnych częściach. Mam nadzieję, że będą one bardziej emocjonujące i mniej przewidywalne. Tak, ta nieszczęsna przewidywalność. Dlaczego większość książek musi być tak schematyczna? Dlaczego nie można wymyśleć czegoś, co będzie absolutnie niespodziewane i sprawi, że czytelnikowi, kolokwialnie mówiąc, kopara opadnie? Niestety w "Misji Ambasadora" wszystko układało się tak jak powinno, a wydarzenia lub zagadki, którymi autorka chciała zaskoczyć, zostawały przez mnie dużo wcześniej rozwiązane, najczęściej przez własne domysły lub połączenie ze sobą poszczególnych faktów.
Elementem, który najbardziej przeszkadzał mi w tej, jak i w innych książkach pani Canavan, nie była o dziwo wcześniej wspomniana sztampa, goszcząca w fabule, ale kreacje bohaterów. Naprawdę zniosę każde inne niedociągnięcia, jeśli bohaterowie są bardzo dobrze dopracowani, żywi, wyraziści, wzbudzający emocje. Niestety, dla mnie postacie w "Misji Ambasadora" były całkowicie bezbarwne i bez polotu. Bez jakiś charakterystycznych tylko dla nich cech charakteru, sposobu bycia, mówienia. Wszyscy wydawali mi się tacy sami. Chociaż nie, był jeden element różnicujący – orientacja seksualna. I tyle. Najgorsze w tym wszystkim było to, że gdy czytałam fragmenty dotyczące Sonei, przed oczami widziałam Aurayę z Ery Pięciorga (inna trylogia pani Canavan). Dla mnie to jedna i ta sama osoba, tylko pod innym imieniem i żyjąca w dwóch zupełnie innych światach. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach bohaterowie zyskają trochę więcej indywidualności i nieprzewidywalności.
Ha! I teraz Was zaskoczę. Mimo tej przewidywalnej, czasami do bólu, akcji, schematyczności i niezbyt ciekawej kreacji bohaterów, "Misję Ambasadora" czytało mi się naprawdę dobrze. Pal licho, że nie pałałam jakąś szczególną sympatia do bohaterów. I co z tego, że miałam często słuszne podejrzenia, co będzie dalej. Książka dostarczyła mi bardzo przyjemnej lektury. Myślę, że odpowiedzialny jest za to styl i sposób pisania autorki. Niezwykle lekki, barwny i sprawiający, że nieświadomie pochłania sią kolejne zdania i zanim człowiek się obejrzy, przewraca ostatnią kartkę. I to jest to, co tak lubię w książkach Canavan.
Na pewno jeszcze jednym ciekawym elementem tej książki, wartym wspomnienia i który urozmaicał moje czytanie, były nawiązania do Trylogii Czarnego Maga oraz do wydarzeń opisanych w "Uczennicy maga". Znając treści wcześniejszych książek mogłam śledzić jak bohaterowie pomału odkrywają zagadki z przeszłości, wyciągając słuszne wnioski lub wręcz przeciwnie. Ależ czasami miałam ochotę postukać ich palcem w główkę i powiedzieć "To nie tak!". Jednak niekiedy czułam się tak samo zagubiona jak oni, ponieważ poprzednie książki czytałam jakiś czas temu i niektóre informacje na dobre wyleciały z mojej głowy.
Podsumowując – "Misja Ambasadora" to typowa pozycja pani Canavan, schematyczna, ale lekka i przyjemna w odbiorze. Jeśli ktoś lubi jej książki, myślę że nie powinien się zawieść. Osoby, które dopiero chcą zapoznać się z twórczością tej australijskiej pisarki odsyłam do wcześniejszych pozycji – Uczennicy maga, Trylogii Czarnego Maga lub całkowicie niezwiązanej z tym światem - Ery Pięciorga.
Moja ocena: 4,5/6
###
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Galeria Książki, za co serdecznie dziękuję.
Nie wierzę, że Galeria Książki dała Ci Canavan. No, no. Szacunek. :-)
OdpowiedzUsuńCanavan uwielbiam, więc czekam jak na szpilkach do maja, aż wyjdzie nowa część. :D
A ja nienawidzę Canavan, przy jej Gildii magów wynudziłam się niemiłosiernie. No bo jak można cieszyć się akcją i tym, że Sonea ucieka przed magami, jak drugi tom miał nazwę Nowicjuszka? A poza tym ona była biedna, więc w szkole pewnie ją szykanowali - to powód, dla którego szkoda mi czasu na Nowicjuszkę. Właśnie ta schematyczność, o której także mówisz, po prostu nie pozwala mi się cieszyć jej książkami. Co do bohaterów mam podobne uczucia. Aha, i teraz tylko się martwię, że Galeria Książki przyśle mi Canavan, niee :( Wolałabym 100% bardziej Percy'iego! Albo Czerwoną Piramidę ;)
OdpowiedzUsuńWielbię Canavan za jej Trylogię Czarnego Maga i za postać Akkarina, którą kocham do szaleństwa, a jednocześnie z całego serca jej nienawidzę za to, jak ową trylogię zakończyła. Po jej przeczytaniu przez dwa tygodnie nie byłam w stanie przeczytać żadnej książki, tak bardzo przeżywałam zakończenie Wielkiego Mistrza. ;) Niemniej pozostałe książki Trudi naturalnie przeczytam, jeżeli będę miała okazję. ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za ostrzeżenie przed spojlerem:) Ta autorka jeszcze przede mną - patrząc na ilość książek na półkach i w drodze, pewnie sięgnę do niej najwcześniej zimą:)
OdpowiedzUsuńPo recenzji widzę, że lektura czeka mnie przyjemna, ale nie tak wybitna, żeby warto było dla niej burzyć misterny plan czytania:)
Już od dłuższego czasu zbieram się za przeczytanie książek tej autorki, ale zawsze znajdzie się coś innego do przeczytaniaXD Jak na razie na półce mam dwa pierwsze tomy Trylogii Czarnego Maga.
OdpowiedzUsuńA ja i tak to przeczytam, oczywiście najpierw trylogię czarnego maga, ale tak się już na to uparłam, że nie ma bata. Po prostu muszę. Taki mój wewnętrzny upór.
OdpowiedzUsuń"Gildię magów" i resztę trylogii przeczytałam z przyjemnością, choć bez większego "wow". Pierwsza część Ery Pięciorga też była ok, ale jakoś do tej pory nie udało mi się zdobyć pozostałych części. Po tę pozycję pewnie też kiedyś sięgnę. A tak w ogóle, rzuć okiem na wyniki losowania u nas ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiego prezentu od wydawnictwa. Ja musiałam zainwestować, ale na razie książka czeka na kolejne części: wolę trochę poczekać i przeczytać od razu 2 tomy (premiera Łotra jakoś w maju :)).
OdpowiedzUsuńRecenzja jak zwykle świetna!
Świetna recenzja, dziękuję za ostrzeżenie, co naprawdę jest rzadkością wśród opinii blogowych!:)
OdpowiedzUsuńCzytałem już wiele opinii na temat powieści pani Canavan, jednakże nie otrzymałem jeszcze potężnego impulsu zmuszającego mnie do poznania tych tytułów. Jeśli miałbym zagłębić się w jakiś cykl o magach to prawdopodobniej byłoby to "Ziemiomorze" :)
Pozdrawiam
Vampire_Slayer
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że to takie wyróżnienie :D Po prostu, czekając na ich kolejne nowości, zapytałam się czy mogli by mi podesłać właśnie Misję i Szepty dzieci mgły, ponieważ tylko tych dwóch książek pani Canavan jeszcze nie czytałam. Pani Joanna się zgodziła i tak te dwie pozycje u mnie wylądowały :) Ja również wypatruje już majowej premiery z wielką niecierpliwością. Mam nadzieję, że Canavan nie zawiedzie ;)
Yossa
Ja nie pałam jakimś wielkim uwielbieniem do Canavan. Lubie ją owszem, a jej książki przyjemnie mi się czyta. Wiem czego mogę się po niej spodziewać i to mi odpowiada :) od Trylogii Czarnego Maga zdecydowanie wolę Erę Pięciorga ;)
Lenalee
Doskonale Cię rozumiem. Pewnie gdybym tak samo uwielbiała tę postać, czułabym podobnie ;) Osobiście od Trylogii Czarnego Maga wolę Erę Pięciorga. Uczennica Maga też jest dobra. Zresztą wszystkie książki pani Canavan trzymają ten sam, dobry poziom :)
viv
Ależ proszę bardzo ;) Ale prędzej lub później po nią sięgniesz i mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu. Mimo że nie jest to jakieś górnolotne fantasy, czyta się te książki bardzo fajnie :)
Radosiewka
Skoro już dwa tomy czekają na półce, pewnie niedługo pewnie przyjdzie na nie czas ;)
Przepowiednia
To jak się już uparłaś, mam nadzieję, że szybko uda Ci się to postanowienie zrealizować ;)
grendella
Rzuciłam i bardzo się ucieszyłam. Los to potrafi spłatać niezłego figla. Co do książek Canawan - świetnie to podsumowałaś - przyjemne w czytaniu, ale nie ma właśnie tego WOW ;)
Dusia
Ślicznie dziękuję :) Ja do tej pory zainwestowałam we wszystkie książki pani Canavan, oprócz właśnie Misji i Szeptów dzieci mgły ... tak więc był to naprawdę miły prezent ;) Tak, premiera w maju :) Mam nadzieję, że Canavan dalej daje radę ;)
Maks
Dziękuję ślicznie i nie ma za co ;) Myślę, że Ziemiomorze jest zdecydowanie lepszym wyborem ;) Książki Canavan wydają mi się takimi dobrymi pozycjami fanatsy, ale (jak to napisała Grendella) bez takiego wow.
Ja kocham książki Trudi Canavan, jeszcze wzbogacę się o 4 i będę miała wszystkie wydane w Polsce. Tę również posiadam ;)
OdpowiedzUsuńA ja utknęłam na Trylogii Czarnego Maga...
OdpowiedzUsuńprzeczytałam tylko pierwszy tom i zabrakło mi czasu na kolejne, zawsze coś. Niedługo zabiorę się za "Nowicjuszkę". Przeczytam trylogię i pomyślę nad kolejnymi lekturami pani Canavan :)
Ja Canavan jeszcze nic nie tknęłam a w planach mam od dawna. Muszę się zmobilizować :)
OdpowiedzUsuńte książki atakują mnie z każdej strony, księgarni, blogów, ostatnio nawet w biedronce były.
OdpowiedzUsuńjeszcze trochę i się im poddam ;)
Nadal przede mną, pewnie za jakiś czas... może męża namówię na prezent urodzinowy dla ukochanej żonki?
OdpowiedzUsuńLubię Cnavan i tę książkę z pewnością w swoim czasie przeczytam. Dzięki za ostrzeżenie, trzeciego tomu trylogii Czarnego Maga jeszcze nie czytałam. ;-)
OdpowiedzUsuńKlaudia
OdpowiedzUsuńJa ją bardzo lubię :) A jeśli chodzi o książki, to mam te wszystkie wydane w Polsce ;)
Kinga
Mam nadzieję, że znajdziesz czas na dokończenie tej trylogii. A jak Ci się w ogóle podobała Gildia magów? Z tego co się orientuję, nie często zdarza Ci się czytać fantastykę ;)
Viconia
Udanej mobilizacja więc życzę ;) Dobrze wiem jak ciężko z nią bywa. Sama już od dłuższego czasu mobilizuję się do sięgnięcia po pewne pozycje, ale coś nie bardzo mi to idzie ;)
Varia
Może poddanie się im nie było by takie złe? ;) Mnie w każdym razie już od dłuższego czasu nie atakują, ale to pewnie dlatego, że już wszystkie pozycje Canavan mam za sobą ;)
Magda
jako prezent urodzinowy to ja bym sobie wolała zamówić pięknie wydaną kolekcje Wiedźmina ;)
Agna
Ależ nie ma za co ;) Czekam w takim razie na Twoje wrażenia po lekturze :)
"Najgorsze w tym wszystkim było to, że gdy czytałam fragmenty dotyczące Sonei, przed oczami widziałam Aurayę z Ery Pięciorga"
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo, dla mnie te postaci są praktycznie identyczne i jest to ogromnie irytujące zwłaszcza, że o wiele bardziej polubiłam Aurayę (zapewne ze względu na Figla i latanie ;) [w ogóle Era Pięciorga jest dla mnie zdecydowanie bardziej "soczysta"] więc czytając wszystko co związane z Trylogią Czarnego Maga regularnie odczuwam niedosyt i zawód względem głównej postaci bo niby identyczne ale Auraya ma coś w sobie a Sonea jest zwyczajnie przewidywalna, szkoda...
Podpisuję się pod tym dwoma rączkami. Tak samo jak Ty uważam, że Era Pięciorga to zdecydowanie najlepsze książki. W nich przynajmniej trochę bardziej zżyłam się z bohaterami ;)
OdpowiedzUsuń